JKW > Bez kategorii > Przez Atlantyk – Paweł Zygarłowski relacja z rejsu. W dniach od 1 do 20 grudnia 2015 miałem okazję uczestniczyć w rejsie, którego głównym elementem było przepłynięcie Atlantyku południową trasę pasatową z Wysp Zielonego Przylądka na Barbados i docelowo na Martynikę. Rejs rozpoczęliśmy ze stolicy Wysp
- Mówi się do trzech razy sztuka - polski podróżnik kolejny raz zamierza pokonać samotnie kajakiem Atlantyk. Do przepłynięcia ma kilka tys. kilometrów - wypływa z wybrzeża Stanów Zjednoczonych żeby dopłynąć do europejskiego portu w Znów ruszam na Atlantyk. Wypływam z kontynentalnej części Nowego Jorku z zamiarem dopłynięcia do Europy. Marzę, by dotrzeć do Portugalii na moje 70 urodziny. Jestem zdeterminowany i wierzę, że dokonam tego - mówi o swojej wyprawie Aleksander 9 września 1946 roku podróżnik udowadnia, że wiek nigdy nie stoi na przeszkodzie w spełnianiu jako pierwszy człowiek w historii na specjalnie zaprojektowanym kajaku przepłynął Atlantyk, jako "napęd" mając jedynie własne ramiona dzierżące wiosła. Wyruszył 5 października 2013 r. z Portugalii, dobijając wybrzeża Florydy 14 kwietnia 2014 druga stronęTym razem Doba popłynie z Ameryki do Europy. Przewiduje, że rejs "będzie trwał od trzech do czterech miesięcy".- Ma to być samodzielna, samotna wyprawa, bez pomocy z zewnątrz, czyli tak jak dwie poprzednie. Wystartuję po raz trzeci, ale pierwszy raz drogą północną z kontynentu na kontynent. Jeśli to zrealizuję będę pierwszym Polakiem i pierwszym człowiekiem w historii, który tego dokona. Będzie to wyjątkowa, trudna, ale ekscytująca wyprawa - opowiadał zamierza przepłynąć tym samym oceanicznym kajakiem, który towarzyszył mu już Jest to wyjątkowy kajak, wymyślony i zaprojektowany specjalnie dla mnie i z myślą o takich wyprawach. Ma dwie podstawowe cechy: jest niezatapialny i nie może pływać dnem do góry - opisywał "Olo" ma 7 metrów długości, metr szerokości i z pełnym wyposażeniem wazy około 700 szacuje, że liczna kilometrów, które pokona będzie podobna do poprzedniej wyprawy - będzie jednak płynął na północ będzie więc trudniej ze względu na silniejsze i częstsze żywnośćJeszcze kilka dni temu jego podróż kajakiem przez Atlantyk stała pod znakiem zapytania. Wszystko przez to, że celnicy w Nowym Jorku zatrzymali 50 kilogramów liofilizowanej żywności z powodu błędów formalnych w dokumentacji suszonego mięsa. Dzięki interwencji polskiej ambasady w Waszyngtonie, konsulatu w Nowym Jorku oraz podróżnika Piotra Chmielińskiego, przyjaciela Doby, żywność udało się na w samotną podróż zamierza wyrusza w niedzielę o godzinie 13:07 czasu chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@ ws / Źródło: TVN24 PomorzeŹródło zdjęcia głównego: tvn24/Wyczyn kajakarza z Polic, który samotnie trzy razy przemierzył Atlantyk, zaplanowane zostało jako element prezentacji „Kajakiem przez Atlantyk". W zapowiedzi MCN można było przeczytać: „Zobaczymy tu oceaniczny kajak Aleksandra Doby oraz obejrzymy projekcję multimedialną, na której podróżnik opowiada o technice wiosłowania.
110 dni - tyle zajęło Aleksandrowi Dobie przepłynięcie kajakiem z USA do Francji. Choć Atlantyk straszył Polaka prądami i sztormami, to - zgodnie z obietnicą - udało się go pokonać jeszcze przed 71. urodzinami, które przypadają 9 września. Ostatnia, trzecia wyprawa przez Ocean Atlantycki, miała być dla kajakarza zdecydowanie najtrudniejsza. Doświadczony podróznik z Polic płynął bowiem po dużo bardziej wymagającej północnej ścieżce. Przewidywania się sprawdziły, a komplikacje pojawiły się już na samym początku drogi. Jeszcze w Stanach Zjednoczonych, tuż po starcie, Polak natrafił na gwałtowny sztorm, który zmusił go do kilkudniowej pauzy w porcie Barnegat. Stamtąd, gdy woda się uspokoiła, 16 maja wyruszył w ostateczną drogę w kierunku Europy. Tą ścieżką płynął Aleksander Doba Foto: Google Earth Prawdziwy kryzys nastąpił pod koniec czerwca. Około 700 mil morskich od wybrzeża USA, na skutek kolejnego sztormu o sile 8 stopni w skali Beauforta, w kajaku Doby poważnej awarii uległ ster. Istniało zagrożenie, że 70-latek będzie musiał zostać ewakuowany. Na szczęście kajak został naprawiony na oceanie przez marynarzy statku Baltic Light. Doba w krótkiej rozmowie z Piotrem Chmielińskim tak relacjonował końcową fazę wyprawy: - Przez ostatnie trzy doby, od rana do wieczora, walczyłem z prądami, które były dla mnie bardzo zaskakujące. W nocy miałem alarmy kolizyjne, dlatego nie mogłem spać. Końcówkę wyprawy miałem bardzo wyczerpującą, ale satysfakcja jest ogromna - stwierdził. Dziś o godz. 12:45 we francuskim porcie Le Conquet odbyło się oficjalne przywitanie Doby.Droga Atlantycka (Atlanterhavsveien, Atlantic Road) to trasa z ośmioma mostami otwarta do użytku w 1989 roku. Prowadzi od miejscowości Bud w gminie Fræna do Karvåg na wyspie Averøy. Od północy styka się z Zatoką Hustadvika, od południa z fiordem Lauvøyfjorden. Na początku XX wieku pojawił się pomysł linii kolejowej w tym miejscu
Dotarła dziś do nas smutna wiadomość. Nie żyje Aleksander Doba. Informację potwierdziła jego rodzina. „Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia”, napisano na jego oficjalnym profilu na Facebooku. W tym roku podróżnik skończyły 75 lat. Gdy po raz pierwszy przepłynął Atlantyk miał 64 lata. Gdy Aleksander Doba pokonał Atlantyk trzeci raz, skończył lat 71. Dokonał niemożliwego. Samotnie, bez silnika i żagla, tylko wiosłując, jako pierwszy człowiek w historii pokonał drogę z Europy do Ameryki i z powrotem. 22 marca 2018 roku New York Times Magazine zamieścił o nim duży materiał o dał jego zdjęcie na okładkę. Przypominamy niezwykłą historię Aleksandra Doby. Przemek Kossakowski jest wolontariuszem. Ale to nie koniec! Wkrótce chce zostać art terapeutą Aleksander Doba niepokonany Mieszkał w Policach. Pasjonują go sporty ekstremalne. Wylatał 250 godzin na szybowcu. Czternaście razy skakał ze spadochronem. Pływać na kajaku zaczął w klubie kajakowym Alchemik Police w 1980 roku. Szybko zaczął bić rekordy. W roku 1989 w ciągu 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. W całym życiu przepłynął około 100 tysięcy kilometrów. Z Atlantykiem zmierzył się po raz pierwszy w 2010 roku. Przepłynął z Afryki do Ameryki Południowej. W ciągu 99 dni przepłynął ponad 5 tysięcy km. „Żyjemy w czasach nerwowych, tempo życia jest intensywne”, powiedział w wywiadzie dla „Na oceanie miałem możliwość pobycia sam na sam ze sobą. Ani razu jednak się jednak nie nudziłem. Obserwowałem przyrodę, ptaki i ryby, odzywałem się do nich, by głos mi nie zaniknął. Śpiewałem nawet sobie”. Aleksander Doba i wieloryb Specjalny, siedmiometrowy kajak zaprojektowano specjalnie dla niego. Spędził w nim w sumie blisko rok. Jadł liofilizowaną żywność i latające ryby, które lądowały na jego łodzi. Na początku próbował pływać przywiązany do kajaku sznurem, ale szybko przestał, gdy dostrzegł płetwę rekina. Czasami przez wiele dni towarzyszyły mu drapieżne barakudy. Raz tuż obok jego łodzi wynurzył się wieloryb. Niesamowity widok. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia „Przestałem wiosłować, poczułem jego wzrok. Wieloryby, to też ssaki, tak jak i my, więc znaleźliśmy wspólny język. Gapiliśmy się na siebie przez kilka minut. Następnie wieloryb przepłynął obok kajaka w odległości dwudziestu, może dwudziestu pięciu metrów, potem pokazał cały grzbiet z ogonem i zanurkował głęboko. Niesamowity widok, robiący ogromne wrażenie. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia”. Atlantyk wzywa Aleksandra Dobę Pasja, która opanowała Aleksandra Dobę była szalenie niebezpieczna. Nie tylko ze względu na żywioły. Gdy próbował dopłynąć do źródeł Amazonki, dwa razy napadli go bandyci, ogołacając ze wszystkiego. Musiał przerwać wyprawę. W Trójkącie Bermudzkim podczas drugiej wyprawy przez Atlantyk wpadł w pułapkę wiatrową. Przez czterdzieści dni walczył, żeby się z niej wydostać. Gdy urwał mu się ster, 400 kilometrów płynął sterując tylko wiosłami, co przy tak dużym kajaku i silnym wietrze było katorgą. Wtedy też złamał się i dobił do brzegu, żeby naprawić kajak. Wszyscy odradzali mu trzecią wyprawę. Zamierzał płynąć bardzo na północ, gdzie ocean jest bardzo zimny i burzliwy. Oczywiście nie posłuchał. Żeby silne fale nie połamały mu kajaka, musiał ustawiać się do nich prostopadle. Pomagała mu w tym kotwica przywiązana z tyłu kajaka. Gdy w czasie sztormu pękła przytrzymująca ją lina, pełznął po burcie kajaka, żeby przywiązać nową. Cud, że fale go nie zmyły. Gdy urwała się z nim łączność, bliscy w Polsce myśleli, że już po nim. Gdy znów nawiązał kontakt, przysłał filmik nagrany telefonem. Wysłał go żonie, Gabrieli. "Za trzy tygodnie będę miał 71 lat", powiedział. "Jeśli przeżyję”. Wylądował na wybrzeżu Francji 3 września 2017 roku. Płynął z Nowego Jorku przez 110 dni. Samotność Aleksandra Doby Na wodzie wiele miesięcy z nikim nie rozmawia…. Wtedy śpiewał, gada… do siebie i krzyczał (ma osłabiony słuch), żeby się usłyszeć. Albo patrzył do lusterka, żeby zobaczyć ludzką twarz. Kochał samotność, potrzebował być sam ze sobą. „Takie wyprawy dają niesamowitą okazję do poznania siebie. Kiedy nic się nie dzieje i sobie spokojnie wiosłuję to myślę o wszystkim, o tym, co minęło, o tym się dzieje obecnie i o planach na przyszłość. Przebywam sam ze sobą”, powiedział w wywiadzie z Mariuszem Soltanifarem. Kocha samotność, potrzebuje być sam ze sobą Na lądzie czekała na niego żona Gabriela. Mają dwóch synów, Bartłomieja i Czesława oraz dwie wnuczki. Żona długo przyzwyczajała się do pasji Aleksandra. Przed pierwszą wyprawą przez Atlantyk groziła mu rozwodem. „Co zrobisz, gdy będziesz miał kryzys na środku oceanu?”, zapytała. „Nie będę miał kryzysu”, odpowiedział. Wiedziała, że go nie zatrzyma. Ale nie chciała być Penelopą czekającą na Odyseusza. Rzuciła się w wir pracy, jej pasją stała się opieka socjalna. Pomoc dla samotnych matek, ludzi gnębionych przez alkohol i bezdomność. Jej wydział rozrósł się do stu osób. „To mój Atlantyk!, śmiała się. Ale gdy wyruszył po raz trzeci, była wkurzona. Czy teraz koniec jej udręk? Czy Aleksander Doba, kajakarz z tytanu, zostanie w domu? Elizabeth Weil, autorka reportażu w New York Times Magazine zostawia czytelnika w niepewności. „Wyprawa” - powiedział mi. „Na kajaku. Przez ocean. Na razie nie planuję”. Potem dodał: „Ale lubię żeglować". Niestety dziś poinformowano o śmierci Aleksandra Doby. Rodzinie i najbliższym składamy głębokie wyrazy współczucia... Fot. East NewsFot. REPORTER. 144 252 400 369 378 415 472 330