Kim byli Ewa i Donald Tuskowie, rodzice polityka, który typowany jest na premiera. Szczegóły poniżej. Ewa Tusk, matka Donalda wspominała w wywiadzie, że jej mama i babcia chciały po
Przygotowaliśmy dla was galerię archiwalnych zdjęć z dziecięcej codzienności. Niektórym z was na pewno zakręci się łezka w oku! Pamiętacie takie dzieciństwo?Obchody 50. rocznicy założenia szkoły powszechnej w Krakowie - Borku Fałęckim, 1938 rok
👉 KLIKNIJ I ZOSTAŃ WIDZEM - http://bit.ly/ZOSTANWIDZEM 👉 SUBSKRYBUJ - http://bit.ly/2h0u8J4👉 KLIKNIJ W 🔔 BY BYĆ NA BIEŻĄCO Dziś w programie moje sta
Moje dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej niż dzieciństwo mojej córki. Dzieli nas nie tylko te trzydzieści kilka lat, ale i ogromne zmiany, jakie dokonały się w Polsce i na świecie. Najpierw zmiana ustroju, zaraz po niej rewolucja elektroniczna – to wszystko sprawiło, że moje dziecko wychowuje się w zupełnie innych czasach. W moim dzieciństwie pewnie by się nie odnalazła. I szczerze mówiąc – ja w jej też. Mój dress code był dosyć sztywny. Do szkoły znienawidzony fartuszek (nosiłam go do połowy podstawówki), w domu to, czego nie szkoda. Przebierałam się raz, po powrocie ze szkoły. Duśka przebiera się, kiedy chce. I wcale nie dlatego, że ja jestem bardziej wyrozumiała, niż była moja mama. Wytłumaczenie jest proste – ja mam pralkę automatyczną, moja mama prała w starej dobrej Frani. Frania była naprawdę spoko, wszystko się ładnie dopierało. Miała tylko kilka minusów: nie wlewała sama sobie wody, nie podgrzewała, nie wylewała i nie wirowała. Mój czas wolny to był czas spędzony na dworze. Nieważne, lato czy zima. Na dworze siedziało się zawsze. Nikt nie mówił o smogu, chociaż był pewnie większy, niż jest dzisiaj. Nie zatrzymywały nas w domu komputery, bo mało kto je miał, a tak dosłownie, to znałam może jedną osobę, która w latach osiemdziesiątych miała komputer i mogła na nim grać. Telewizor też nas nie zatrzymywał. Pewnie dlatego, że były w nim tylko dwa programy i właściwie nic do oglądania. Na podwórku mieliśmy spokój, dorośli się nie wtrącali. No i była nas całkiem spora ekipa. Nigdy się nie nudziliśmy. Dziś jak nie wyjdę z Duśką na spacer, w zimie oczywiście, to ona nie bardzo ma co na dworze robić. I nawet jej się nie dziwię, jednoosobowe zabawy na śniegu jakoś nie cieszą. Moje menu było ściśle uzależnione od tego, co akurat „rzucili” do sklepu. Do dziś pamiętam, jak prosiłam o kluski z serem i ze śmietaną i… w sklepach nie było śmietany. Nikt mnie nie pytał, na co mam ochotę, bo wybór… nie, po prostu nie było wyboru. I tak muszę przyznać, że miałam dobrze, bo moja mama robiła najlepsze kopytka na świecie, podobnie placki ziemniaczane z gotowanych ziemniaków. Duśka praktycznie zawsze dostaje na obiad to, co chce. W tym tygodniu cztery razy smażyłam naleśniki. Bo niby czemu nie? Mój plan dnia właściwie nie różnił się od planu moich koleżanek i kolegów. Rano szkoła, po szkole do domu, lekcje i na dwór. Jeśli ktoś miał zajęcia dodatkowe, to na ogół w szkole. Tylko garstka dzieciaków z całego miasta załapywała się na zajęcia w Domu Kultury. Z mojego najbliższego otoczenia nikt. Ten sztywny plan dnia to był w sumie fajny wynalazek. Nie było takich sytuacji, że Zosia przychodzi po Marysię, bo nie chce jej się teraz odrabiać lekcji. Zosia wiedziała, że musi odrobić lekcje. I nikt jej do tych lekcji nie gonił. Zosia miała też pewność, że jak skończy i pójdzie na podwórko, to Marysia tam będzie, albo niebawem przyjdzie. Umówiła się przecież, prawda? A słowo, to było słowo. W porze dobranocki wszystkie dzieciaki szły do domu. I nikt nie miał pretensji, że ktoś tam to może dłużej. Nikt dłużej nie zostawał. Tak było i już. A Duśki to mi normalnie czasem żal, umówi się z kimś, a potem ten ktoś w ostatniej chwili odwołuje. No przecież dał znać, to wszystko w porządku, nie? Moja samodzielność rozpoczęła się szybciej niż samodzielność Duśki. Dlaczego? Moi rodzice nie mieli czasu się nade mną rozczulać. Nie, żeby mnie nie kochali, nic z tych rzeczy! Po prostu dzielili czas między prace i kolejki. Taka była wtedy rzeczywistość. I tak nie miałam najgorzej, mieszkaliśmy tuż obok babci, nie biegałam z kluczem na szyi. Nie czułam się poszkodowana, zaniedbana ani nic z tych rzeczy. Tak było i tyle. Nie tylko u mnie. Może dlatego tak dużo czasu spędzałam z rówieśnikami. Nikt nie chciał być sam w domu. Dziś moje dziecko ma mnie praktycznie na wyciągnięcie ręki. I pewnie to rozwiązanie ma zarówno plusy, jak i minusy. Ja jednak widzę więcej plusów. Moje zabawki zajmowały dwie półki i pół szafki. I nigdy nie pomyślałam, że mam ich za mało. Było akurat. Duśka ma ich zdecydowanie za dużo. Sama widzi, że niektórymi w ogóle się nie bawi. No ale takie czasy, zabawki się klonują. Moje ciuchy właściwie nie różniły się od ciuchów moich koleżanek. Zakupy robiło się dosłownie w trzech sklepach na krzyż, a i tak we wszystkich było to samo. Moda była bardzo szablonowa, zdarzało się, że kilka dziewczynek miało taką samą bluzkę. U chłopców było podobnie. A jak „rzucili” dresy do sportowego, to połowa szkoły miała takie same. Nikt się z nikim nie porównywał, nie było rywalizacji. Kilka osób, które miały „kogoś za granicą”, nosiło bardziej wymyślne ubrania. Ale nie porównywaliśmy się z nimi. Oni mieli „ciocię w Stanach” albo „babcię we Francji”, więc ich sukcesy garderobiane się nie liczyły. Gdyby zdobyli to w Polsce, to co innego… Moje dzieciństwo było szczęśliwe. Miałam kochających, chociaż zapracowanych rodziców, koleżanki i kolegów, słońce na twarzy i wiatr we włosach. Czego więcej mogłam chcieć? Mam nadzieję, że Duśka też kiedyś uzna swoje dzieciństwo za szczęśliwe. Ma kochających rodziców, którzy mają nienormowany czas pracy, więc ma ich jakby więcej niż ja swoich kiedyś, ma koleżanki i kolegów, masę zabawek, komputer. Tylko o to słońce na twarzy i wiatr we włosach jakoś trudniej. Tej wolności, którą my czuliśmy, wychodząc na dwór, już chyba żadne pokolenie małolatów nie poczuje. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Jak ubrać niemowlę i starsze dziecko na zimowy spacer? Te wskazówki ułatwiają zadanie Zima, zima, zima, pada, pada śnieg …. No kto nie kojarzy tej uroczej dziecięcej piosenki? I każdy pewnie nie raz podśpiewywał ją pod nosem, rozkopując na boki biały puch. Niestety, co zima, to gorzej. Na próżno szukać śnieżnych zasp i mrozu poniżej 20 stopni. Zima jaka jest, taka jest i nic się na to nie poradzi. Może bałwana nie ulepicie, bitwy na śnieżki nie rozegracie, ale jest wiele innych, ciekawych rzeczy do zrobienia. Warto korzystać z łagodnej aury za oknem i częściej wychodzić z dziećmi na dwór. Po pierwsze, nie rozsadzą wam z nudów domu, po drugie – i najważniejsze – zahartują się na powietrzu i dobrze zmęczą. Jedyny problem, jaki może pojawić się w trakcie obmyślania planów na wyjście z domu, to jakie ubrania założyć dzieciom? No bo tak – trzaskających mrozów może nie ma, ale aż tak ciepło nie jest, by się zbyt lekko ubierać. Rzeczywiście, kwestia ubioru bywa prawdziwym dylematem rodziców. A więc, jak przygotować dzieci, by było im ciepło i wygodnie podczas niewielkiego mrozu? Zacznijmy od niemowlęcia, bo ubranie maleństwa jest chyba najbardziej stresującą rzeczą. Nie ukrywam, że jako mama malucha, czasem miałam wątpliwości, czy ubieram go dobrze. Niemowlę nie poskarży się, że mu za ciepło, nie poprosi o dodatkowy kocyk, gdy zmarznie. Ewentualnie zacznie krzyczeć, ty się rodzicu zastanów, co może być nie tak. Najczęstszym błędem, jaki popełniamy, to przegrzewanie maluszka. Chcemy dobrze, a wychodzi odwrotnie, a wtedy biegniemy z rozkrzyczanym, czerwonym i spoconym dzieckiem do domu. Ubierając leżące niemowlę, możesz (ale nie musisz, jeśli masz dobry jakościowo, ciepły śpiworek w wózku) założyć mu jedną warstwę ubrania więcej, niż masz na sobie. Jeśli obawiasz się, że może zmarznąć, weź dodatkowy kocyk i włóż go do torby lub koszyka na zimowy spacer – lepiej dziecko okryć dodatkowo, niż rozbierać z mokrych ubrań. Jeśli masz wątpliwości, sprawdzaj kark niemowlaka, który powinien być ciepły, ale nie spocony. Ubranka powinny być przewiewne i wygodne, niekrępujące ruchów ciała. Pierwsza warstwa to najczęściej body z długim rękawem i rajstopki. Następnie spodenki (najlepiej dresowe) i bluza, albo zamiast kompletu, ciepły, jednoczęściowy pajacyk. Na koniec załóż kombinezon z zakrytymi stópkami, ciepłą czapkę i rękawiczki, jeśli nie ma ich przy kombinezonie. Szalik nie jest konieczny, ale pamiętaj o kremie chroniącym twarz dziecka przed mrozem i wiatrem. Ze starszymi dziećmi rzecz jest łatwiejsza, bo te mówiące bez problemu zgłaszają wszelką niewygodę i niedostatek ;) Przyjęła się zasada, według której starsze dziecko w wózku, jako mniej aktywne, może mieć o jedną warstwę ubrania więcej niż rodzic. Dziecko, które chodzi i jest aktywne, powinno mieć tyle warstw, co rodzic, a jeśli np. jest bardzo rozbiegane, to jedną warstwę mniej. Dziecku najlepiej zakładać podkoszulek przylegający bezpośrednio do ciała. Warto sięgać po bieliznę termoaktywną, która ogrzeje, ale dziecko w trakcie zabawy się nie spoci. Kalesony i rajstopy oraz bluza z polaru, to dobre zabezpieczenie przed utratą ciepła podczas minusowych temperatur. Okrycie wierzchnie powinno być wodo- i wiatroszczelne – u młodszych dzieci sprawdzi się jednoczęściowy kombinezon, który nie będzie się przesuwał i odsłaniał spodnich warstw podczas szalonej zabawy. Konieczna jest ciepła czapka, a gdy wieje, warto założyć kaptur. Ciepłe i nieprzemakalne buty zimowe, oraz grzejące skarpety dobrze ochronią stopy malca. Grube, woodoodporne rękawiczki doskonale sprawdzą się podczas zabaw na śniegu. W przypadku starszych dzieci krem ochronny na odkryte części ciała to również konieczność. I najważniejsze. Te rady, to jedynie wskazówki wypróbowane w praktyce przez wielu rodziców. Ostatecznie wszystko zależy od warunków atmosferycznych, bo inaczej ubierzemy dziecko podczas mrozu i wiatru, a inaczej, gdy za oknem jest zero stopni i słoneczko. Rozsądek polecam przede wszystkim. I pamiętajcie drodzy rodzice, lepiej, by maluch lekko zmarzł, niż gotował się w zbyt grubym ubraniu. Udanych spacerów życzę. Żaklina Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Ostatnie tygodnie ciąży to czas kiedy masz już serdecznie dość i chcesz mieć już to za sobą! Ciąża trwa stanowczo za długo. Dziewięć miesięcy ciągłych zmian, burz hormonalnych, różnych dolegliwości, zakazów i nakazów, zdaje się być czasami niekończącą opowieścią. Szczególnie ostatni trymestr. W tym okresie każdy tydzień trwa jakby dwa razy dłużej i potrafi nieźle uprzykrzyć życie ciężarnej. I nie tylko jej… ;-) Ja co prawda nie miałam w żadnej ciąży większych powodów do zmartwień (mimo, że dwie poprzednie były zagrożone) i według wielu osób zostałam stworzona do bycia w stanie błogosławionym oraz rodzenia dzieci, ale tak czy siak różne dolegliwości mi dokuczały. I dziś będąc już na finiszu – do rozwiązania zostały mi teoretycznie niecałe dwa tygodnie – stwierdzam, że ta ciąża najbardziej mi dokuczała. Szczególnie ostatnie tygodnie, które każdego dnia, na przemian, serwują mi takie dolegliwości jak… Problemy ze snem – wydawałoby się, że po pracowitym dniu, jak wskoczę do łóżka, zapadnę w głęboki sen. A tymczasem budzę się dziesiątki razy bo… emocje i myśli szaleją w głowie, bo wiecznie pełny pęcherz każe wstawać i ciągle go opróżniać, bo dziecko na przekór własnej matce w nocy staje się bardzo aktywne i kopie ile ma sił w nogach. A do tego ten coraz większy brzuch, który nie pozwala wygodnie się ułożyć i stwarza problemy podczas przewracania się z boku na bok, czy wstawania. Puchnięcie nóg – w poprzednich ciążach miałam jakoś więcej szczęścia i ten problem mnie nie dotyczył. W tej niestety mnie dopadł, jakoś w 8 miesiącu i trzyma do dzisiaj. Szczególnie gdy w ciągu dnia dużo stoję, czy chodzę, wieczorami nogi nie dość, że podwajają swoją objętość to jeszcze bolą okrutnie – czasem mam wrażenie, że lada moment pękną mi żyły w piszczelach. Zaparcia – ani przed ciążą, ani we wcześniejszych jej etapach nie miałam żadnych problemów z wypróżnianiem. Pewnie dzięki temu, że raczej staram się dobrze odżywiać, pić dużo wody i być aktywną – każdego dnia serwuję sobie około 4-5 kilometrowe marsze. Jednak w tych ostatnich tygodniach, zapewne przez to, że dziecko jest już duże i zajmuje w brzuchu sporo miejsca, przyszło mi borykać się z zaparciami. A wraz z nimi wróciła inna przykra dolegliwość – pamiątka po pierwszym porodzie – hemoroidy! Zgaga – to dziadostwo męczy mnie okrutnie w każdej ciąży i żadna z polecanych metod na łagodzenie niestety u mnie się nie sprawdza. Pozostaje mi jedynie męczyć się i czekać aż to paskudne palenie przejdzie. Choć ostatnio (odpukać!) rzadziej mi dokucza, ale to pewnie zasługa położonego już niżej mojego dzidziolka. Senność – myślałam, że uczucie ciągłego zmęczenia i chęć spania nawet na stojąco, dotyczy tylko pierwszego trymestru, a tymczasem okazuje się, że nie! I tak jak w poprzednich ciążach tego nie doświadczyłam, tak teraz, w ostatnich tygodniach, każdego dnia walczę z tym paskudnym uczuciem – bo niestety będąc już podwójną mamą nie mogę się w spokoju położyć kiedy najdzie mnie na to ochota. Bóle pleców – to efekt dźwigania dodatkowych kilogramów, których siłą rzeczy przybyło. I nie pozostaje mi nic innego jak czekać, aż maluch przyjdzie na świat, odciążając w ten sposób przynajmniej w połowie mój kręgosłup – w połowie, bo później trzeba będzie tego szkraba nosić na rękach póki nie stanie się mobilny ;-) Skurcze nóg – nie wiem czemu, ale najczęściej pojawiają się w nocy i potrafią zerwać mnie z łóżka wprost do pionu. Od małego palca, przez łydki, uda, aż po pośladki – każdy centymetr moich dolnych kończyn doznał już w tej ciąży okropnego skurczu i bólu z tym związanego. Nerwobóle – efekt uciskania dziecka na różne nerwy, czasem dokuczają bóle w okolicach pleców, innym razem w kroczu, a jeszcze innym promieniują wzdłuż nogi, przysparzając tym samym niemałych problemów z poruszaniem się. Rady na to nie znalazłam, pozostaje mi więc jedynie czekać, aż maluszek się przesunie i przestanie uciskać. Nudności – to uczucie męczy mnie od dobrych kilku tygodni i daje znać, że finisz coraz bliżej – w poprzednich ciążach też mi dokuczały nudności, tyle że na kilka dni przed porodem, nie tygodni. Teraz więc bardziej mi ta dolegliwość uprzykrza życie, ale pocieszam się, że już naprawdę niewiele mi zostało i niebawem wszystko minie ;-) Rewolucje żołądkowo-jelitowe – podobnie jak nudności, pojawiają się u mnie w każdej końcówce ciąży, pojawiły się więc i teraz. To znak, że moje ciało przygotowuje się do porodu i wbrew pozorom – mimo, że źle się przez to czuję – napawa mnie to niemałym optymizmem. Skurcze przepowiadające – z każdym dniem jest ich coraz więcej i coraz mocniej dają o sobie znać. Początkowo pojawiały się tylko w trakcie lub po jakimś wysiłku, teraz już nie zważają na to co robię. Wybudzają mnie w nocy, na zmianę z pełnym pęcherzem i coraz bardziej doprowadzają do szału, bo coraz częściej zastanawiam się – kiedy nadejdzie „godzina zero”?? A nie będę ukrywać, że chciałabym, by nadeszła już teraz, bo mam serdecznie dość tej ciąży i wszystkich dolegliwości. Jestem zmęczona i znudzona tym stanem. Tęsknię za swoją dawną sylwetką, za płaskim brzuchem, za smakiem zimnego piwa, za przedciążowymi ubraniami i w ogóle za tym wszystkim co mogłam, a teraz nie. I im bliżej terminu porodu, tym bardziej wnerwia mnie to ciągłe zastanawianie się – kiedy to nastąpi?? Gdzie się zacznie akcja (w domu czy miejscu publicznym)?? I w ogóle JAK to będzie?? Dlatego chcę już szczęśliwego zakończenia. Chcę mieć to z głowy! Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :)
Pamiętasz te czasy, w których nie było jeszcze gamingowego sprzętu ? Denerwuje cię twój stary komp ? Masz mało FPS w Fortnite ? Czas odświeżyć wasz sprzęt! N
Przygotowaliśmy dla was galerię archiwalnych zdjęć z dziecięcej codzienności. Niektórym z was na pewno zakręci się łezka w oku! Pamiętacie takie dzieciństwo?Dzieci czytające książkę, 1980 rok
Eurowizja Junior 2023. Dziś finał z udziałem Polki! 73 lata temu urodził się Krzysztof Kiersznowski. Z tych filmów zapamiętamy aktora; QUIZ. Rozpoznaj wykonawców hitów muzycznych wszech
to ProLiveMusicChartsEventsFeatures Subscribe Log In Sign Up Upgrade to ProLiveMusicChartsEventsFeatures Log InSign Up A new version of is available, to keep everything running smoothly, please reload the site. Dzieciństwo Love this track Set as current obsession Go to artist profile Get track Loading Listeners 18 Scrobbles 19 Listeners 18 Scrobbles 19 Love this track Set as current obsession Go to artist profile Get track Loading Join others and track this song Scrobble, find and rediscover music with a account Sign Up to Do you know a YouTube video for this track? Add a video Lyrics Add lyrics on Musixmatch Lyrics Add lyrics on Musixmatch Do you know any background info about this track? Start the wiki Related Tags Add tags Do you know a YouTube video for this track? Add a video Featured On We don‘t have an album for this track yet. View all albums by this artist Featured On We don‘t have an album for this track yet. View all albums by this artist Don't want to see ads? Upgrade Now External Links Apple Music Don't want to see ads? Upgrade Now Shoutbox Javascript is required to view shouts on this page. Go directly to shout page About This Artist Do you have any photos of this artist? Add an image Dzieciństwo 24 listeners Related Tags Add tags Do you know any background info about this artist? Start the wiki View full artist profile Don't want to see ads? Upgrade Now External Links Apple Music Trending Tracks 1 2 3 4 5 6 View all trending tracks Features API Calls
#Dzieciństwo kiedyś i dziś. -Żarty, żartami. Zobacz co robimy na co dzień i wesprzyj nas: Pomagam.pl/PaczkiZywnosciowe
Przygotowaliśmy dla was galerię archiwalnych zdjęć z dziecięcej codzienności. Niektórym z was na pewno zakręci się łezka w oku! Pamiętacie takie dzieciństwo?Dziewczynki spacerujące z wózkiem dla lalek, 1930 rok
Dzieciństwo kiedyś i dziś! To brutalne porównanie mówi więcej niż tysiąc słów „Nie mieliśmy tego, gdy byliśmy dziećmi” – pewnie niejednokrotnie słyszeliście to westchnienie od pokolenia, które dorastało w latach 90. lub później?
Zaloguj się Używając serwisu społecznościowego: Facebook Polityka Prywatności By użyć logowania przez serwis społecznościowy musisz zgodzić się na przechowywanie i obsługę Twoich danych przez tę stronę internetową. Lub nazwy użytkownika: Zaloguj się Nie pamiętasz hasła?Nie masz konta? Zarejestruj się Nie pamiętasz hasła? Wpisze dane Twojego konta, a my wyślemy Ci link, przy pomocy którego będziesz mógł zresetować hasło. Your password reset link appears to be invalid or expired. Zaloguj się Polityka Prywatności By użyć logowania przez serwis społecznościowy musisz zgodzić się na przechowywanie i obsługę Twoich danych przez tę stronę internetową. Zaakceptuj Zarządzaj zgodami plików cookie Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszego serwisu Funkcjonalne Funkcjonalne Zawsze aktywne Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej. Preferencje Preferencje Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik. Statystyka Statystyka Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych. Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika. Marketing Marketing Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych. Zobacz preferencje
. 56 183 143 138 344 362 466 414
dzieciństwo kiedyś vs dziś